Nastolatek na bakier z matematyką, czyli jak zmotywować nastoletnich leni do nauki

Nastolatek lubiący matematykę to raczej rzadkie połączenie. Oczywiście są tacy, którzy lubią, ale widząc wyniki egzaminów ósmoklasisty można uznać, że jednak większość nie lubi tego przedmiotu. Wydaje się, że zmotywowanie go do nauki jest niemal mission impossible, ale z naszymi radami to może się udać. Oto poradnik dla rodziców nastoletnich leni, którzy są na bakier z matematyką.

Matematyka – egzamin ósmoklasisty

Czy się to komuś to podoba czy nie, egzamin z przedmiotu ścisłego, jakim jest matematyka, czeka każdego ucznia. Dlatego do nauki tego przedmiotu trzeba podchodzić ze szczególnym zaangażowaniem. Oczywiście młodzi ludzie wolą grać na komputerze, spotykać się w swoim gronie – to zrozumiałe, w końcu każdy wiek ma swoje prawa. Jednak czeka ich egzamin z tego przedmiotu, dlatego muszą podejść do tego poważnie. Często można usłyszeć, że nastolatkowie czują się dorośli, więc skoro czują się dorośli, to powinni podejmować odpowiedzialne decyzje i przyłożyć się do nauki. Ale bądźmy szczerzy, jeżeli chodzi o naukę to w większości przypadków to rodzice muszą przypilnować swoje dzieci, bo inaczej wyniki pozostawiałyby wiele do życzenia. Jeżeli i Wy macie w domu lenia, to na sam początek proponujemy Wam szczerą rozmowę, być może ona do nich dotrze, choć niestety sama rozmowa nie pomaga. Ale warto spróbować. Można powiedzieć, jak ważna jest nauka, wszak chodzi o ich przyszłość itp. Niby brzmi banalnie, ale zawsze warto podjąć próbę, w innym przypadku należy wyciągnąć ciężkie działa.

Wychowanie demokratyczne

Egzamin z matematyki ósmoklasisty zbliża się wielkimi krokami. Dlatego też czas najwyższy sprawdzić, czy wasz nastolatek zaczął się uczyć. Jak wiadomo, większość naukowców poleca model wychowania demokratycznego, czyli opartego na prawach, ale skoro ma się prawa to i obowiązki. Dlatego absolutnie nie można zachęcać dziecka do nauki poprzez płacenie mu, lecz należy uświadomić mu, że uczenie się jest jego obowiązkiem, a jeżeli nie wypełnia swoich obowiązków, to ponosi tego konsekwencję. A ową konsekwencją jest utrata przywilejów takich jak smartphone, dostęp do sieci, a także posiadanie kieszonkowego. Brzmi brutalnie? Ale tak wcale nie jest. Nastolatek musi powoli uczyć się podejmowania właściwych decyzji, a konsekwencja tych złych to ograniczenia w postaci przywilejów. Oczywiście nie chodzi o przysłowiowego „kija i marchewkę” lecz o podejście do sprawy z zaangażowaniem. Chwali się nie tylko postępy, ale i to, że dziecko się stara, jednak nastolatek musi sobie uświadomić, że obejmuje go obowiązek szkolny, a on powoduje, że musi się uczyć.

Zasady, zasady, zasady

Nie chodzi o to żeby uprzykrzyć dziecku życie. Nie musi mieć samych zakazów, ale musi zdawać sobie sprawę, że podejmowanie decyzji wiąże się z efektami, które nie muszą być dobre. Dlatego zachęcamy Was do wprowadzenia konkretnych zasad, których musi przestrzegać. Wyznaczenie czasu na naukę jest przy tym bardzo ważne. Warto zauważyć, że wystarczy odrobić lekcję i choć godzinę się pouczyć matematyki, by efekty były zdecydowanie lepsze. Zatem warto też wprowadzić odpowiedni podział dnia. Jest czas zarówno na przyjemności, jak i naukę, ale nauka musi być pierwsza. A więc po szkole nastolatek ma wracać do domu, zjeść obiad, potem ma chwilę żeby odpocząć, a następnie odrabia lekcje i się uczy. Na końcu ma czas na przyjemności, a więc może się spotkać ze znajomymi czy pograć na komputerze.

Korepetycje i pomoc w nauce

Wiadomo, że gdy zaległości rosną może się okazać, że nastolatek zwyczajnie nie radzi sobie z nadrobieniem materiału. Należy powziąć odpowiednie środki i zapisać go na korepetycje. Bardzo ważne jest także to, byście i Wy pomagali w nauce i starali się na bieżąco sprawdzać jego postępy. Dzięki temu będziecie wiedzieć z czym ma największy problem i jak można mu zaradzić.

Można podjąć działanie tzw. ograniczonego zaufania. Zatem warto sprawdzać postępy w nauce, ale trzeba też pamiętać, że nie możecie pełnić tylko roli złego szeryfa. Dlatego też musicie nagradzać za staranie i najmniejszy sukces. Nie macie utrudniać czy uprzykrzać życia dziecku, lecz macie uczyć je odpowiedzialności i jednocześnie powinno sobie zdawać sprawę, że zawsze może na Was liczyć.

Poprzedni artykułPieluszki bambusowe – odrobina luksusu dla maluszka
Następny artykułPsychoterapia poznawczo-behawioralna online

2 KOMENTARZE

  1. Sądziłam, że w tekście znajdę jakieś ciekawe porady dotyczące tego, jak zainteresować nastolatka tym konkretnym przedmiotem, a tymczasem znalazłam tylko metodę karania za brak zaangażowania odbieraniem przywilejów. Naprawdę nie da się inaczej? Tylko metodą karania? A co, jeśli to w pewnym momencie nie wystarczy? Czy tylko szlaban na komputer i zabranie kieszonkowego działa? Jak dorosła osoba czułaby się, gdyby ktoś zabrał jej komórkę albo telewizor, bo nie wywiązała się z jakichs swoich obowiązków?

  2. Nie nazywałbym dziecka leniem tylko dlatego, że nie chce się uczyć matmy, To jest porażająca stygmatyzacja.
    Przyczyn niechęci do nauki matematyki może być wiele, od zwykłego „nielubienia”, przez brak umiejętności koncentracji, ogromne zaległości w matematyce z całego dotychczasowego okresu nauki w szkole, brak poczucia sensu uczenia się. Oni naprawdę nie wiedzą po co mają się uczyć matematyki, nie widzą w tym jakiegokolwiek przełożenia na otaczającą ich rzeczywistość. Mam dalej wymieniać? Zabranie tableta ma sprawić, że 15-latek nagle pojmie dlaczego matematyka i logika jest w życiu ważna i będzie sobie nad nią siedział z przyjemnością? Litości!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj